Czas na trening. Zebrałem się szybko, spakowałem torbę i już miałem wychodzić, kiedy zadzwonił telefon. Dawid przyjdź po swojego ojca, bo leży pijany pod moim domem odezwał się głos po drugiej stronie. Poznałem go natychmiast. No nic, wstyd totalny, ale co zrobić, trzeba po niego iść.
Ze łzami w oczach zatrzasnąłem drzwi i poszedłem do kumpla poprosić o pomoc.
Ludzie gapili się na nas, jakby zobaczyli widmo. Czy to takie dziwne zaciągać do samochodu pijanego faceta? Tak, może dla innych tak. Dla niektórych to codzienne życie.
Spóźniłem się prawie godzinę, jednak nikt nie był specjalnie zły.
Mimo wszystko. Mimo bólu idę dalej, by stać się perfekcjonistą. Świat się sypie z każdym dniem coraz bardziej, a my razem idziemy przed siebie z nadzieją, że kiedyś to piekło się skończy. Kłopoty to stan przejściowy, tak mówią.
Życie myślało, że położy cały las, zsyłając swoje podstępne tornado? Pomyliło się. Trafiło na kogoś, kto resztką sił podniesie się z ziemii i pójdzie dalej. Choćby na kolanach, ale pójdzie.
Życie myślało, że położy cały las, zsyłając swoje podstępne tornado? Pomyliło się. Trafiło na kogoś, kto resztką sił podniesie się z ziemii i pójdzie dalej. Choćby na kolanach, ale pójdzie.
Wieczorami przybywa ran, które boleśnie goją się przez cały dzień, by po nim ponownie się otworzyć. Trudno! To strasznie głupi sposób, ale zawsze sposób. Jak narazie skuteczny.
Wracając po morderczym treningu spotkałem moją byłą piękność. Zdawała się nieść słońce we włosach mimo późnej pory. W jej oczach można było oglądać gwieździste niebo. Uśmiechnąłem się mimowolnie i zaraz spuściłem głowę, zaciągając kaptur do połowy tak, jak zwykle nosiłem, gdy chciałem ukryć spojrzenie. Odwróciłem się za nią, gdy ona robiła to samo. Była moim aniołem. Nic dziwnego, że tęskni się za kimś, kto w kilka dni stał się twoim całym światem, a chwilę później jeszcze szybciej odszedł. Odwróciła się, stała i patrzyła w moją stronę. Miałem ochotę podejść i przytulić ją najmocniej, jak potrafię. Mając zawiane wiatrem oczy, szybko podjąłem jednak decyzję, by się nie wracać. W jednej chwili przypomniało mi się tak wiele. Zbyt wiele, bym mógł do niej podejść.
Poszedłem dalej, przed siebie. Zostawiłem ją tam samą, patrzącą jak moja sylwetka znika w wieczornym mroku. Nie wiem, czy też płakała, czy również tak mocno tęskniła, albo czy chociaż czasami myślała o mnie. Ja tak i dusi mnie to uczucie od jakiegoś czasu. Nienawidziłem jej. Nie chciałem nigdy więcej widzieć jej osoby, jednak wybaczyłem, a mało tego, chyba nadal ją kocham. Czy to normalne? Widocznie tak.
To była kolejna nieprzespana noc. Następna męcząca natłokiem myśli, długa noc. Co pół godziny wychodziłem na papierosa. Już nawet nie zdejmowałem butów, będąc w domu. Wchodziłem na chwilę, posiedziałem, pokręciłem się po pokoju, zarzucałem na ramiona koszulę, nawet jej nie zapinając, po czym ponownie schodziłem na dół, żeby zapalić. Nie spodziewałem się spotkać nikogo ciekawego.
Może jedynie przechodniów spieszących się na pociąg, czy samolot. Było tak późno, że ciężko by było oczekiwać ludzi na spacerze. A jednak na mojej drodze stanął ktoś, z kim przeszedłem chyba cały Wrocław dookoła. Chłopak w moim wieku, o pamiętnym imieniu Wojtek. Szybko zagadał, pytając czemu nie śpię o tej porze.
Rozmawialiśmy bardzo, bardzo długi czas, zwiedzając kolejne parki. Byliśmy nawet w sklepie całodobowym, żeby kupić coś, przy czym lepiej nam się słuchało. Już sam nie wiedziałem co mam palić. Powoli zaczynałem się dusić każdym buchem i właściwie on też, a jednak nikt nie zwrócił na to uwagi. Usiedliśmy przy kamiennym stoliku w małym parku tak, że gdyby ktoś przechodził, widziałby jedynie dwie czerwone iskierki. Żadnemu z nas nie chciało się wracać do domu, jednak trzeba było. Powoli dzień się budził. Zwinęliśmy się oboje, a jedyne, co o nim wiem, to jak ma na imię i gdzie mieszka.
Tak, rozmawialiśmy pół nocy. Tak, powinienem wiedzieć o nim odrobinę więcej. I co z tego?
Opowiedział mi całą historię swojego życia.
Ta noc pomogła mi bardzo. Może po prostu potrzebowałem zwykłej, męskiej pogadanki.
Wojtka nigdy więcej nie spotkałem. Jakby był tylko tej nocy i tylko dla mnie. Przyszedł, by pogadać od serca, po czym zwyczajnie zniknął.
Teraz wiemcostrace więc nie mogę się poddać. Zastanawiam się jak mogłem to tak bardzo spierdolić i jakoś nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Straciłem życie? Być może.
Według mnie jednak każdy dzień czegoś mnie nauczył i ukształtował mój charakter. Choć prawdą jest, że gdyby któraś z tych moich cholernych prób się udała, nie byłoby mnie tutaj.
Jestem. Jestem i nie wiem co będzie później. W tej chwili muszę naprawić wszystko, co tylko się da.
Zrobiłem sobie kawę i ogarnąłem mieszkanie zanim ojciec się obudził. Dzień był w pełni wykorzystany. Wracałem z treningu ledwo przestawiając nogę za nogą. To był naprawdę ciężki dzień. Zmęczenie, ból, rozkojarzenie i setki innych uczuć. Wszystko zniknęło w jednej sekundzie, gdy znów ją ujrzałem. W tym samym miejscu, co poprzedniego dnia. Zdałem sobie sprawę, że była tam nie przez przypadek. Czekała na mnie. Stała przede mną piękniejsza niż zwykle. Patrzyła w milczeniu. Nie uśmiechała się i nie wykonywała żadnego ruchu. Ja chyba też, choć nie do końca pamiętam, co się wtedy ze mną działo. Staliśmy oboje tak przez kilka minut, wpatrzeni w siebie. Bez żadnych gestów, bez uśmiechów. Nagle ona odwróciła się i poszła w swoją stronę. Po kilku krokach spojrzała na mnie, stanęła i czekała.
Poszliśmy usiąść na pobliskiej ławce. Nie było pomiędzy nami żadnej rozmowy. Odkąd się spotkaliśmy, nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ja patrzyłem w ziemię, ona również. Podniosłem głowę, aby chociaż popatrzeć na nią, skoro już jej nie mam. Zrobiła to samo.
Po chwili wstała, a ja już wiedziałem, że znów odejdzie. Pomyliłem się tak bardzo. Wzięła moją rękę, żeby mogła usiąść mi na kolanach. Mocno się przytuliła, a ja powiedziałem tylko, że bardzo tęsknię. Siedzieliśmy w ten sposób, myślę, że nawet ponad godzinę. Przez cały ten wieczór nie odezwała się słowem. Ani jednym pieprzonym słowem.
Chciałbym wiedzieć co czuje. Czego chce i czy jeszcze mnie kocha, a jeśli tak, to czy nadal tak bardzo, jak ja. Miała w zwyczaju tak milczeć, więc nie pytałem o nic. Odprowadziłem ją do domu, a wtedy obiecała, że napisze. Powoli odsunęła się i odeszła, uśmiechając się pierwszy raz od tak dawna. Czekałem na ten uśmiech przez długi czas. Wróciła nadzieja, że może jeszcze będzie dobrze.
Napisała dwa dni późnej. Nie miałem przez ten czas treningów, nie wychodziłem z domu, ponieważ okropnie się przeziębiłem. W takich chwilach jedyną osobą, która mogła mnie widzieć, była Dominika, dlatego przeprosiłem Kamilę i odmówiłem spotkania w najbliższym tygodniu. W zamian zaprosiłem ją na imprezę kończącą rok szkolny. Organizował ją kumpel, więc bez problemu mogłem ją wziąć ze sobą. Zgodziła się, więc nawet poprawił mi się humor na kilka dni.
Skończył się rok szkolny. Oczywiście nie obeszło się bez małych komplikacji. Ze szkoły Jarek musiał wyprowadzić mnie pod rękę, ponieważ wyjątkowo źle się tego dnia czułem. Nie miałem ochoty na nic. Chciałem tylko wrócić do domu i z niego nie wychodzić już nigdy.
Było ze mną słabo, a mimo wszystko bardzo chciałem iść z Kamilą na wieczorną imprezę. I poszedłem. Nałykałem się tabletek przeciwbólowych, jakiś witamin i na spokojnie poszedłem się wykąpać.
Udało się. Trochę przeszło i mogłem wyjść. Najpierw odebrałem moją piękność spod domu, a później mogliśmy się bawić.
Domyślam się, z tego, co mówili mi później znajomi, że trochę za dużo wypiłem. Jednak dobrze się bawiłem. Imprezę organizował mój dobry kolega, więc gdzieś miedzy kieliszkami wsadził mi do ręki klucze od sypialnii. Mimo lekkiego wstawienia, dobrze wiedziałem co mogę z tym zrobić. Gdy szedłem na górę za rękę z Kamilą, wydawało mi się, że minąłem się z Wojtkiem. Nic nie było wykluczone, lecz nie zaprzeczam, że było to dość dziwne.
Szybko o nim zapomniałem, gdy tylko zamknąłem drzwi od sypialnii.
Zapomniałem o wszystkim. Byłem tylko ja i ona. Bez ubrań wyglądała jeszcze lepiej. Zacząłem ją całować, a ona zdążyła tylko wyszeptać, że to jej pierwszy raz.
- Będę delikatny - obiecywałem między kolejnymi pocałunkami.
Średnio kojarzyłem fakty. Nie do końca wiedziałem co się działo, a kumple bili mi piątki i gratulowali, klepiąc po plecach, kiedy jakimś cudem znalazłem się na dole wśród nich wszystkich.
Wypiłem jeszcze trochę i nagle przypomniałem sobie o Kamili. Zostawiłem ją na górze tylko na chwilę! Zerwałem się o mało nie strącając pustych butelek ze stołu.
Otworzyłem drzwi sypialnii, lecz nie wszedłem do środka. Stałem w progu. W jednej chwili wszystko mi przeszło i znów mogłem trzeźwo myśleć. Nie wierzyłem w to, co właśnie widziałem. Błagałem wszystkie świętości, żeby to okazało się złym, najgorszym w moim życiu, snem. Wróciłem na dół i dalej piłem. Tym razem już sam.
Ktoś dosiadł się do mnie. Przywitał się znajomym głosem. Podniosłem głowę i tym razem uwierzyłem. To był Wojtek. Uśmiechnięty, w jego oczach wyraźnie było widać ekscytację. Podałem mu kieliszek. Wychylił go szybko i zaczął opowiadać
- Stary! Na górze. Leżała sama. Naga! Do tego mówiła, że to jej pierwszy raz! Ale piękna. Chodź, sam zobaczysz - krzyczał. Nie wiedział, że wbija mi właśnie w serce najostrzejszy nóż, jaki tylko posiada w swojej kolekcji.
- Widziałem już - powiedziałem cicho i rzuciłem pustą butelką w stół. Rozbiła się, a dla mnie to był koniec tej cudownej imprezy.
Wyszedłem bez pożegnania. Udałem się do miejsca, które nazywałem parkiem samotności. Stare, zniszczone ławki oddawały swoim wyglądem charakter mojego serca. Nieruszona od lat trawa i brudne, kamienne stoły dookoła. To było moje miejsce.
Wlewałem w gardło co chwilę po kilka łyków czystej, obracając w ręce klucz od sypialnii.
Kilka minut później przestałem orientować się w sytuacji. Przypomniały mi się tylko wszystkie tabletki, które tego dnia połknąłem.
_____________________________________________________________
Tym razem powiedziałem wszystko, co chciałbym w tej chwili Wam przekazać
Komentarz pozostawiam Wam
Poszedłem dalej, przed siebie. Zostawiłem ją tam samą, patrzącą jak moja sylwetka znika w wieczornym mroku. Nie wiem, czy też płakała, czy również tak mocno tęskniła, albo czy chociaż czasami myślała o mnie. Ja tak i dusi mnie to uczucie od jakiegoś czasu. Nienawidziłem jej. Nie chciałem nigdy więcej widzieć jej osoby, jednak wybaczyłem, a mało tego, chyba nadal ją kocham. Czy to normalne? Widocznie tak.
To była kolejna nieprzespana noc. Następna męcząca natłokiem myśli, długa noc. Co pół godziny wychodziłem na papierosa. Już nawet nie zdejmowałem butów, będąc w domu. Wchodziłem na chwilę, posiedziałem, pokręciłem się po pokoju, zarzucałem na ramiona koszulę, nawet jej nie zapinając, po czym ponownie schodziłem na dół, żeby zapalić. Nie spodziewałem się spotkać nikogo ciekawego.
Może jedynie przechodniów spieszących się na pociąg, czy samolot. Było tak późno, że ciężko by było oczekiwać ludzi na spacerze. A jednak na mojej drodze stanął ktoś, z kim przeszedłem chyba cały Wrocław dookoła. Chłopak w moim wieku, o pamiętnym imieniu Wojtek. Szybko zagadał, pytając czemu nie śpię o tej porze.
Rozmawialiśmy bardzo, bardzo długi czas, zwiedzając kolejne parki. Byliśmy nawet w sklepie całodobowym, żeby kupić coś, przy czym lepiej nam się słuchało. Już sam nie wiedziałem co mam palić. Powoli zaczynałem się dusić każdym buchem i właściwie on też, a jednak nikt nie zwrócił na to uwagi. Usiedliśmy przy kamiennym stoliku w małym parku tak, że gdyby ktoś przechodził, widziałby jedynie dwie czerwone iskierki. Żadnemu z nas nie chciało się wracać do domu, jednak trzeba było. Powoli dzień się budził. Zwinęliśmy się oboje, a jedyne, co o nim wiem, to jak ma na imię i gdzie mieszka.
Tak, rozmawialiśmy pół nocy. Tak, powinienem wiedzieć o nim odrobinę więcej. I co z tego?
Opowiedział mi całą historię swojego życia.
Ta noc pomogła mi bardzo. Może po prostu potrzebowałem zwykłej, męskiej pogadanki.
Wojtka nigdy więcej nie spotkałem. Jakby był tylko tej nocy i tylko dla mnie. Przyszedł, by pogadać od serca, po czym zwyczajnie zniknął.
Teraz wiemcostrace więc nie mogę się poddać. Zastanawiam się jak mogłem to tak bardzo spierdolić i jakoś nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Straciłem życie? Być może.
Według mnie jednak każdy dzień czegoś mnie nauczył i ukształtował mój charakter. Choć prawdą jest, że gdyby któraś z tych moich cholernych prób się udała, nie byłoby mnie tutaj.
Jestem. Jestem i nie wiem co będzie później. W tej chwili muszę naprawić wszystko, co tylko się da.
Zrobiłem sobie kawę i ogarnąłem mieszkanie zanim ojciec się obudził. Dzień był w pełni wykorzystany. Wracałem z treningu ledwo przestawiając nogę za nogą. To był naprawdę ciężki dzień. Zmęczenie, ból, rozkojarzenie i setki innych uczuć. Wszystko zniknęło w jednej sekundzie, gdy znów ją ujrzałem. W tym samym miejscu, co poprzedniego dnia. Zdałem sobie sprawę, że była tam nie przez przypadek. Czekała na mnie. Stała przede mną piękniejsza niż zwykle. Patrzyła w milczeniu. Nie uśmiechała się i nie wykonywała żadnego ruchu. Ja chyba też, choć nie do końca pamiętam, co się wtedy ze mną działo. Staliśmy oboje tak przez kilka minut, wpatrzeni w siebie. Bez żadnych gestów, bez uśmiechów. Nagle ona odwróciła się i poszła w swoją stronę. Po kilku krokach spojrzała na mnie, stanęła i czekała.
Poszliśmy usiąść na pobliskiej ławce. Nie było pomiędzy nami żadnej rozmowy. Odkąd się spotkaliśmy, nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ja patrzyłem w ziemię, ona również. Podniosłem głowę, aby chociaż popatrzeć na nią, skoro już jej nie mam. Zrobiła to samo.
Po chwili wstała, a ja już wiedziałem, że znów odejdzie. Pomyliłem się tak bardzo. Wzięła moją rękę, żeby mogła usiąść mi na kolanach. Mocno się przytuliła, a ja powiedziałem tylko, że bardzo tęsknię. Siedzieliśmy w ten sposób, myślę, że nawet ponad godzinę. Przez cały ten wieczór nie odezwała się słowem. Ani jednym pieprzonym słowem.
Chciałbym wiedzieć co czuje. Czego chce i czy jeszcze mnie kocha, a jeśli tak, to czy nadal tak bardzo, jak ja. Miała w zwyczaju tak milczeć, więc nie pytałem o nic. Odprowadziłem ją do domu, a wtedy obiecała, że napisze. Powoli odsunęła się i odeszła, uśmiechając się pierwszy raz od tak dawna. Czekałem na ten uśmiech przez długi czas. Wróciła nadzieja, że może jeszcze będzie dobrze.
Napisała dwa dni późnej. Nie miałem przez ten czas treningów, nie wychodziłem z domu, ponieważ okropnie się przeziębiłem. W takich chwilach jedyną osobą, która mogła mnie widzieć, była Dominika, dlatego przeprosiłem Kamilę i odmówiłem spotkania w najbliższym tygodniu. W zamian zaprosiłem ją na imprezę kończącą rok szkolny. Organizował ją kumpel, więc bez problemu mogłem ją wziąć ze sobą. Zgodziła się, więc nawet poprawił mi się humor na kilka dni.
Skończył się rok szkolny. Oczywiście nie obeszło się bez małych komplikacji. Ze szkoły Jarek musiał wyprowadzić mnie pod rękę, ponieważ wyjątkowo źle się tego dnia czułem. Nie miałem ochoty na nic. Chciałem tylko wrócić do domu i z niego nie wychodzić już nigdy.
Było ze mną słabo, a mimo wszystko bardzo chciałem iść z Kamilą na wieczorną imprezę. I poszedłem. Nałykałem się tabletek przeciwbólowych, jakiś witamin i na spokojnie poszedłem się wykąpać.
Udało się. Trochę przeszło i mogłem wyjść. Najpierw odebrałem moją piękność spod domu, a później mogliśmy się bawić.
Domyślam się, z tego, co mówili mi później znajomi, że trochę za dużo wypiłem. Jednak dobrze się bawiłem. Imprezę organizował mój dobry kolega, więc gdzieś miedzy kieliszkami wsadził mi do ręki klucze od sypialnii. Mimo lekkiego wstawienia, dobrze wiedziałem co mogę z tym zrobić. Gdy szedłem na górę za rękę z Kamilą, wydawało mi się, że minąłem się z Wojtkiem. Nic nie było wykluczone, lecz nie zaprzeczam, że było to dość dziwne.
Szybko o nim zapomniałem, gdy tylko zamknąłem drzwi od sypialnii.
Zapomniałem o wszystkim. Byłem tylko ja i ona. Bez ubrań wyglądała jeszcze lepiej. Zacząłem ją całować, a ona zdążyła tylko wyszeptać, że to jej pierwszy raz.
- Będę delikatny - obiecywałem między kolejnymi pocałunkami.
Średnio kojarzyłem fakty. Nie do końca wiedziałem co się działo, a kumple bili mi piątki i gratulowali, klepiąc po plecach, kiedy jakimś cudem znalazłem się na dole wśród nich wszystkich.
Wypiłem jeszcze trochę i nagle przypomniałem sobie o Kamili. Zostawiłem ją na górze tylko na chwilę! Zerwałem się o mało nie strącając pustych butelek ze stołu.
Otworzyłem drzwi sypialnii, lecz nie wszedłem do środka. Stałem w progu. W jednej chwili wszystko mi przeszło i znów mogłem trzeźwo myśleć. Nie wierzyłem w to, co właśnie widziałem. Błagałem wszystkie świętości, żeby to okazało się złym, najgorszym w moim życiu, snem. Wróciłem na dół i dalej piłem. Tym razem już sam.
Ktoś dosiadł się do mnie. Przywitał się znajomym głosem. Podniosłem głowę i tym razem uwierzyłem. To był Wojtek. Uśmiechnięty, w jego oczach wyraźnie było widać ekscytację. Podałem mu kieliszek. Wychylił go szybko i zaczął opowiadać
- Stary! Na górze. Leżała sama. Naga! Do tego mówiła, że to jej pierwszy raz! Ale piękna. Chodź, sam zobaczysz - krzyczał. Nie wiedział, że wbija mi właśnie w serce najostrzejszy nóż, jaki tylko posiada w swojej kolekcji.
- Widziałem już - powiedziałem cicho i rzuciłem pustą butelką w stół. Rozbiła się, a dla mnie to był koniec tej cudownej imprezy.
Wyszedłem bez pożegnania. Udałem się do miejsca, które nazywałem parkiem samotności. Stare, zniszczone ławki oddawały swoim wyglądem charakter mojego serca. Nieruszona od lat trawa i brudne, kamienne stoły dookoła. To było moje miejsce.
Wlewałem w gardło co chwilę po kilka łyków czystej, obracając w ręce klucz od sypialnii.
Kilka minut później przestałem orientować się w sytuacji. Przypomniały mi się tylko wszystkie tabletki, które tego dnia połknąłem.
_____________________________________________________________
Tym razem powiedziałem wszystko, co chciałbym w tej chwili Wam przekazać
Komentarz pozostawiam Wam
Napiszę co wyślę w komentarzu. Dlaczego? Ponieważ dobrze wiem jakie to uczucie widząc komentarz. Nie wiem jak Tobie ale mi poprawia humor (: No to tak. Post jak zwykle piękny a zarazem wzruszający. Historia...smutna. Twoje życie takie smutne. Gdy czytam Twoje posty mój czas jakby się zatrzymywał. Mam wrażenia jakbym przenosiła się w tamte miejsca z Tobą i była obok Ciebie <3 Kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńZawsze jak czytam rozdział i próbuje zrozumieć i poznać lepiej twoją historię to nie wiem jak ktoś tak wspaniały jak ty mógł przejść coś takiego. Nie będę pisać o współczuciu mimo że je odczuwam ale w chwili obecnej to jedynie puste słowo. Naprawdę nie wiem co napisać ani co myśleć bo choć nie zdradził mnie przyjaciel to czuję się podobnie. Czuję się rozbita. Mimo to nie będę nawijać o sobie :) Na koniec dodam że jesteś naprawdę wyjątkowo silnym człowiekiem i za to cię podziwiam :) <3 kocham mocno <3
OdpowiedzUsuń